Tegoroczny nabór do zawodowej ligi odbędzie się 26 czerwca w Washington Mutual Theatre wchodzącego w skład nowojorskiej hali Madison Square Garden i tradycyjnie już będzie transmitowany na cały świat za pośrednictwem stacji ESPN. Dla graczy, ale też i przedstawicieli najgorszych klubów będzie to jeden z najważniejszych dni w życiu. Ci pierwsi spełnią swoje dziecięce marzenia, zaś ci drudzy staną przed wyborem, który będzie miał na celu poprawę gry drużyny. Pierwszy draft odbył się w 1947 roku i od tamtego czasu jego formuła zmieniała się kilkukrotnie. Jednak najogólniej rzecz ujmując - im klub ma gorszy bilans w sezonie, tym jego szansę na lepszy numer są większe. W tym roku już po raz trzeci gracze biorący udział w drafcie muszą podporządkować się ograniczeniom wiekowym - w naborze mogą wziąć udział urodzeni przed 31 grudnia 1989 roku.
Kto numer jeden?
Tak naprawdę do pierwszego numeru jest tylko dwóch kandydatów - Michael Beasley i Derrick Rose. Inni gracze zbyt odbiegają od nich poziomem i nawet, gdy z pierwszą lokatą wybierać będzie klub potrzebujący gracza na inną pozycję niż Beasley i Rose, to bardzo mało prawdopodobne jest, że managment tej ekipy nie weźmie któregoś z nich.
Michael Beasley przez amerykańskich specjalistów jest opisywany tak: "to co najlepsze z Carlosa Boozera i Carmelo Anthony'ego", co spowodowało, że zanim Beasley postawił pierwszy krok na uniwersyteckich parkietach już został okrzyknięty gwiazdą NCAA. Mierzący 207 cm, jednak mogący grać zarówno jako niski skrzydłowy, silny skrzydłowy, a także jako center gwiazdor Kansas State rozegrał świetny sezon i zachwycał w każdym meczu. Ostatecznie Beasley zakończył rozgrywki ze średnimi 26.2 punktu i 12.4 zbiórki, co dało mu miano najlepszego zbierającego ligi i jej trzeciego strzelca. Jeden z Polaków grających w akademickiej lidze, Krzysztof Janiszewski spytany, kto według niego zasłużył na wybór z pierwszym numerem w tym roku odpowiedział bez wątpienia: - Michael Beasley. To bardzo wszechstronny gracz i uważam, że jest już gotowy na przejście na zawodowstwo. W NCAA nie było takiego drugiego gracza, wszyscy pokładają w nim ogromne nadzieje - powiedział center Georgia Southern University. Wielką zaletą tego gracza jest ogromna wszechstronność, bo Beasley może dostosować się do potrzeb zespołu i grać plecami do kosza, czekać na piłkę na obwodzie lub kreować pozycję dla partnerów. Cechuje go boiskowa mądrość i zmysł do kombinacyjnej gry.
Drugi z najbardziej rozchwytywanych graczy z uniwersyteckiej ligi, czyli Derrick Rose dzięki świetnym występom w "Marcowym Szaleństwie" został doceniony przez scoutów, a jego draftowe notowania gwałtownie skoczyły. Nic dziwnego, bo rozgrywający Memphis poprowadził zespół Tigers do 38 zwycięstw w sezonie i co ważniejsze do wielkiego finału ligi, a sam poprawił swoją średnią z 14 na 21 punktów! Po świetnym sezonie w lidze szkół średnich rozgrywający Memphis nie mógł odnaleźć się w roli drugiej opcji w ataku i wiele osób okrzyknęło jego postawę ogromnym zawodem. Jednak Derrick Rose obudził się w najlepszym momencie. W Tournamencie pokazał, że jest już gotów przejść na zawodowstwo. Bardzo dobra skuteczność z dystansu, wyśmienite panowanie nad piłką, nieograniczony repertuar zagrań i szybkie poruszanie się po parkiecie spowodowały, że lider finalistów ligi w końcówce sezonu był nie do powstrzymania.
Na kogo zwrócić uwagę?
Tegoroczny draft będzie jednym z lepszych w ostatnich latach, dlatego nawet zawodnik wybrany z 8 czy 10 numerem w przyszłości może zostać gwiazdą NBA. Na kogo jeszcze zwrócić uwagę? Na pewno na rzucającego obrońcę USC O.J.'a Mayo, który już w pierwszych spotkaniach sezonu udowodnił, że nie bez powodu to właśnie na jego osobie skupiają się przedstawiciele klubów najlepszej ligi świata. Lider Trojans w przeciągu całego sezonu grał regularnie, miał średnio powyżej 20 punktów i przede wszystkim pokazał, że mimo świetnej gry w ataku potrafi grać zespołowo i pełnić funkcję lidera. Niewielu super strzelców angażuje się w grę pod własnym koszem, dlatego wiele osób zdziwiło się widząc, że Mayo w pierwszej czy 35 minucie każdego meczu z ogromną pasją próbuje nie dopuścić do tego, by rywal zdobył punkty.
Dla klubów mających problemy z podkoszową grą łakomym kąskiem powinien być Brook Lopez - świetnie wyszkolony center o wzroście 210 cm. W minionym sezonie był człowiekiem-robotem w zespole Stanford, gdzie miał całkowitą swobodę w podejmowaniu rzutowych decyzji, co było świetną szansą, by pokazać swój ofensywny potencjał dla Lopeza, który zakończył rozgrywki ze średnimi 19.3 punktu i 8.2 zbiórki. Jednak to nie jedyny gracz, który bezproblemowo może rozwiązać problemy klubów NBA wynikające z braku centymetrów. Przez większość sezonu wśród najlepszych graczy ligi wymieniano białoskórego Kevina Love'a, jednak center UCLA w półfinałowym pojedynku z Memphis zaliczył fatalny występ. Joey Dorsey z Tigers obnażył jego kiepskie przygotowanie kondycyjne i brak siły. Mimo to Love powinien być rozchwytywany na przeddraftowych campach, ponieważ zapowiedział, że w okresie przygotowawczym wraz z pomocą legendarnego Johna Woodena wyeliminuje wszystkie swoje wady. 20-letni syn Stana Love'a, który w latach '70 grał w NBA to przede wszystkim mistrz gry taktycznej, który technicznie jest wyszkolony do perfekcji.
Największym zaskoczeniem w czołówce tegorocznego draftu są bardzo wysokie notowania rozgrywającego Arizony Jerryda Baylessa, bo choć w minionym sezonie miał on średnio 19.7 punktu i 4 asysty, to za sprawą kiepskich wyników zespołu, był w cieniu innych playmakerów. Eksperci podkreślają, że to demon ataku, który z ogromną łatwością wymusza faule i jeśli tylko dostanie szansę gry w zespole preferującym szybką, pełną rzutów i opartą na bieganiu koszykówkę, to Bayless może stać się gwiazdą NBA.
O brak zainteresowania na pewno martwić się nie musi Eric Gordon. Co prawda rzucający obrońca Indiany w kiepskim humorze pożegnał się z Tournamentem, a w końcówce rozgrywek zawodził, jednak wszystko to było spowodowane złamaniem lewego nadgarstka. Teraz, gdy po kontuzji nie ma już śladu Gordon to świetny kandydat do klubów potrzebujących strzelca. Darrell Arthur i Brandon Rush, którzy byli bardzo ważnymi ogniwami Kansas, czyli tegorocznego mistrza ligi to także gracze, których w przyszłym roku zobaczymy w najlepszej lidze świata. Rush ma opinię świetnego obrońcy, więc powinien świetnie sprawdzić się w roli zadaniowca, zaś Arthur dzięki talentowi i potencjałowi, który w nim jest ma szansę na zostanie pierwszoplanową postacią.
Portsmouth Invitational Tournament
W dniach 9-12 kwietnia już po raz 56 odbył się camp Portsmouth Invitational Tournament, gdzie jak co roku występuje 64 najlepszych graczy, którzy właśnie ukończyli edukacje i chcą znaleźć się w NBA. O PIT po raz pierwszy stało się głośno w latach '70, gdy do Portsmouth przyjechali tacy gracze jak Dave Cowens, John Lucas, Walt Szczerbiak czy Bobby Cremins. Po kilku latach tradycyjnie już po zakończeniu sezonu najlepsi łowcy talentów i przedstawiciele wszystkich klubów NBA zjeżdżali się do Portsmouth, by zobaczyć najlepszych graczy w akcji. W tym sezonie najwyższy poziom prezentowali Josh Duncan z Xavier, Othello Hunter z Ohio State, Chris Lofton z Tennessee czy Jamar Butler z Ohio State, który został uznany najlepszym graczem całego turnieju.
Wszyscy uczestnicy zostali podzieleni na osiem ośmioosobowych zespół i w ciągu czterech dni rozegrano 12 kontrolnych spotkań, które jak co roku są ogromną szansą na zaprezentowanie swoich umiejętności. Najlepszym strzelcem turnieju ze średnią 22.3 punktu w każdym meczu został Charron Fisher, najwięcej zbiórek notował Othello Hunter, który w każdym meczu zbierał 12 piłek, a miano najlepszego asystującego przypadło Gary'emu Forbes'owi.
TOP 5 według ekspertów
1. Michael Beasley, Kansas State, 26,2 pkt; 12,4 zb*
2. Derrick Rose, Memphis, 14,9 pkt; 4,7 as, 4,5 zb
3. Jerryd Bayless, Arizona, 19.7 pkt; 4 as; 2,7 zb
4. Brook Lopez, Stanford, 19.3 pkt; 8,2 zb; 2,1 as
5. OJ Mayo, USC, 20,7 pkt; 4,5 zb; 3,3 as
* kolejno: imię i nazwisko, klub, statystyki
Artykuł pochodzi z tygodnika "BASKET", który jest sprzedawany na terenie całej Polski w każdy czwartek <--- Wróć
Komentarze | Dodaj komentarz
|