Jednym z zawodników tegorocznej edycji Polish Shootut, którzy otrzymali stypendium z amerykańskiej uczelni, był Łukasz Turski. Wychowanek ŁKSu Łódź przez najbliższe dwa lata występować będzie w junior collegu Mid-Plains Community College.

Łukasz Turski rozpoczął trenować koszykówkę w wieku 10 lat za namową rodziców w tym mamy, która w występowała w ŁKSie Łódż oraz reprezentacji kraju zdobywając nawet dwukrotnie wicemistrzostwo Europy. Mimo takich tradycji rodzinnych, Łukasz początkowo podchodził do tego z rezerwą, dopiero w wieku 15 lat zakochał się w tym sporcie i wiedział, że będzie się tym zajmował na poważnie. Trenował w ŁKSie Łódź, przechodząc po kolei wszystkie szczeble aż do juniora. Łukasz w 2001 roku zanotował występ w reprezentacji Polski juniorów (eliminacje do Mistrzostw Europy), jednak w klubie zaczęły się pewne problemy. Trener niechętnie korzystał z usług młodych zawodników i Łukasz postanowił odejść z II ligowego ŁKSu. "Przeszedłem testy w MKS Pruszków (Old Spice) i trener Arkadiusz Koniecki postanowił zainwestować we mnie. Wraz z innym młodym zawodnikiem Pawłem Sablikiem po ponad miesiącu trenowania i obozie z ekstraklasą zostaliśmy wypożyczeni do zespołu AZS AWF Biała Podlaska by pomóc mu w awansie do 2 ligi" - opowiada serwisowi CollegeHoops.pl Łukasz Turski. W zamyśle trenera Konieckiego zespól ten miał być zapleczem dla klubu z Pruszkowa a młodym graczom stworzono warunki do rozwijania się. Niestety, ambitny plan pozostał tylko na papierze. Dodatkowo Łukasz doznał już na samym początku kontuzji kolana. Uraz był na tyle poważny, że konieczna była operacja oraz półroczna przerwa w grze. Łukasz treningi wznowił w lipcu 2003 roku, występy kontynuował w MKSie Znicz Pruszków, z którym wywalczył awans do 2 ligi: "Nie grałem zbyt dużo, najpierw dalsze problemy z kolanem i kolejny mniej poważny zabieg, później gdy już wszystko wróciło do normy, trener nie dawał mi szansy powrotu do składu" - opowiada o tamtym okresie. Wydawało się, że kariera Łukasza zaczyna brnąć w niewłaściwym kierunku. W Pruszkowie nie wyrażono zainteresowania jego osobą, wiec dalszą grę postanowił kontynuować w ŁKSie. Pewnego dnia dowiedział się jednak o campie Polish Shootout i postanowił spróbować swych sił. Występ na campie musiał rozpocząć od eliminacji, jednak zaprezentował się na tyle dobrze, że zaproszono go do udziału w głównej części PS 2004. Tam, w obecności trenerów amerykańskich, nadal imponował dobrą grą co zaowocowało przyznaniem mu stypendium. "Prawie bez zastanowienia postanowiłem wyjechać. Widzę w tym wyjeździe wielką szansę poprawienia swoich umiejętności gdyż tam funkcjonuje inne podejście do zawodników niż w Polsce. Poza tym tam chcą dać nam szansę i zainwestować w nas, więc na pewno będą nad nami pracować."